Ukraina podjęła kroki w celu uszczelnienia mobilizacji wojskowej. Wiadomo już, że sięgnąć ma ona poza granice kraju. Tymczasowo ukraińskie władze zawiesiły usługi konsularne dla mężczyzn w wieku 18-60 lat. „Pobyt za granicą nie zwalnia obywatela z obowiązków wobec ojczyzny” – przekazał w mediach społecznościowych Dmytro Kułeba, szef ukraińskiej dyplomacji.
Wicepremier i szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz do decyzji podszedł ze zrozumieniem. – Nie dziwię się ukraińskim władzom, że zrobią wszystko, aby posyłać żołnierzy na front. Potrzeby są ogromne – komentował na początku tygodnia.
I dalej. – My już dawno sugerowaliśmy, że jesteśmy też w stanie pomóc stronie ukraińskiej w tym, żeby ci, którzy są objęci obowiązkiem służby wojskowej, udali się do Ukrainy – mówił wicepremier.
MON tłumaczy słowa Kosiniaka-Kamysza
Nie tłumaczyło to jednak faktu, w jaki sposób Polska ma wspierać Ukrainę. O sprawę dziennikarze „gazety.pl” zapytali Ministerstwo Obrony Narodowej.
„Kwestia ewentualnej pomocy w powrocie/odsyłaniu obywateli ukraińskich w wieku poborowym przebywających w Polsce wymaga uzgodnień dwustronnych. Polska jest gotowa do takich rozmów” – napisało w odpowiedzi ministerstwo.
Resort powtórzył także słowa wicepremiera. „Szef MON zwrócił uwagę na to, że przedstawiciele władz ukraińskich podejmują działania mające na celu przywrócenie sprawiedliwego traktowania mężczyzn w wieku mobilizacyjnym na Ukrainie i za granicą. Polska jest gotowa pomagać Ukrainie, ze względu na potrzeby armii ukraińskiej, jednak proces rekrutacji jest związany z działaniami rządu Ukrainy” – czytamy.
Przyszłość ukraińskich studentów pod znakiem zapytania
Początkowe zamieszanie wokół decyzji ukraińskiej administracji stawia wiele pytań. Wśród nich to dotyczące Ukraińców studiujących w Polsce. Odpowiedzi na nie nie zna nawet minister nauki Dariusz Wieczorek. – Musimy to przeanalizować – stwierdził na antenie „TOK FM”.
W Polsce przebywa ok. 50 tys. studentów z Ukrainy. Kiedy zaczynali naukę, mieli pełne komplety dokumentów i ważne paszporty. Decyzja ich kraju może spowodować, że sytuacja zmieni się całkowicie. – Na ten moment jakiegoś szczególnego zagrożenia nie widzimy – ocenił Wieczorek.
– Będziemy pewnie musieli w tej sprawie rozmawiać z ministrem edukacji i nauki Ukrainy, jak do tego rząd ukraiński będzie podchodził w przypadku studentów. Bo skoro rozpoczęli już naukę w Polsce, to dobrze byłoby, żeby tę naukę skończyli – powiedział minister nauki.
Litwa przygląda się decyzjom Polski
Sytuacji przygląda się także rząd sąsiedniej Litwy, który „nie rozważa obecnie konkretnych działań”, jednak „będzie monitorować zachowanie Polski w tej kwestii”.
Mimo tego litewskie władze deklarują gotowość do wydalenia ukraińskich mężczyzn. – Oczywiście będziemy potrzebowali w tej sprawie stanowiska Ministerstwa Spraw Wewnętrznych, ale myślę, że jest to właściwy kierunek – powiedział Laurynas Kascziunas, minister obrony Litwy.
– Nikt oczywiście ich nie zbierze i nie wywiezie na Ukrainę. Tak się nie stanie, ale można ograniczyć te osoby w zakresie świadczeń socjalnych, zezwoleń na pracę, dokumentów; to są opcje, jak słyszę od strony polskiej – stwierdził.
Niemcy pomogą ukraińskim mężczyznom?
W innym kierunku zdają się zmierzać władze Berlina. Niemieckie DW donosi, że berliński urząd migracyjny w przypadku odmowy przedłużenia Ukraińcom ważności paszportu ze strony konsulatu, może wydać mu dokument podróży na wyjazd za granicę.
Rozwiązanie to byłoby możliwe jednak tylko w wyjątkowych przypadkach. Federalne przepisy dotyczące pobytu cudzoziemców stawiają sprawę jasno: wydawanie dokumentów zastępujących niemieckie, możliwe jest tylko wtedy, kiedy cudzoziemcy wyrażą ważny powód.