Niedługo później pojawił się test Gallupa, który zamiast kategoryzować ludzi, obiecywał odkryć ich naturalne talenty. To był powiew świeżości. Dziś, po latach pracy z liderami i zespołami, coraz częściej obserwuję, że to, co miało wspierać komunikację, zaczyna ją blokować. Testy przestały być punktem wyjścia do dialogu, a stały się wygodnym skrótem. Zamiast słuchać – naklejamy sobie i innym etykiety. Zamiast myśleć – operujemy kolorami i hasłami. Fascynacja typologią zamieniła się w wyłącznik refleksji. I to jest moment, w którym warto się zatrzymać.
Wartość poznania różnic
Odkrywanie swoich „kolorów” czy talentów potrafi być fascynujące – i często rzeczywiście jest. W pracy z zespołami widzę, jak ludzie otwierają oczy na różnice między sobą: nagle okazuje się, że koleżanka z biurka obok nie jest „chłodna i zdystansowana”, tylko działa w trybie analitycznym, a lider, który ciągle pyta o wyniki, nie jest natarczywy, tylko ma naturalny talent osiągania i potrzebuje jasnych efektów.